SZWAJCARIA, BUCHS/SEVELEN LUTY 2018

Szwajcaria po raz drugi w tym roku.

Korzystamy z zimowych ferii. Po intensywnym pierwszym tygodniu w butach narciarskich przyszedł znów czas na lenistwo i szwajcarską czekoladę. Ostatnio trzymają się nas same niezaplanowane przygody i tym razem droga do Buchs przygotowała nam psikusa. Tuż przed austriacką granicą, podczas poszukiwania telefonu w bagażniku samochodu, niepostrzeżenie wypadła nam kurtka z dokumentami. Szczęśliwi, po pół godzinie dojechaliśmy na miejsce i jakież było nasze zdziwienie, gdy wypakowawszy wszystko z auta odnotowaliśmy brak najważniejszej za granicą rzeczy – dokumentów. Powrót pod granicę austriacką okazał się konieczny. I tak sobie myślę po raz kolejny, że my mamy dużo szczęścia 🙂 bo okazało się, że kurtka leżała dokładnie w tym miejscu gdzie wypadła i czekała na nas otulona nocą. Ta noc zdaje się nam pomogła. Za dnia kurtki i dokumentów mogłoby tam już nie być. Tak więc rozpoczął się nasz pobyt w Szwajcarii. Nocleg w Wohntel jest jak zawsze dobrym rozwiązaniem gdy przyjeżdżamy późno w nocy. Karta wejściowa czeka na nas zawsze w skrytce i nigdy nie ma problemu z wejściem.

Pierwszy dzień powitał nas słońcem, które ukryło się pod koniec dnia za chmurami.

Ze Szwajcarii za sąsiednią granicę śmignęliśmy na hulajnogach. Przydały się na małe nogi, że hoho! Jednak dobrze, że pomyślałam o nich jeszcze w Polsce. Dzięki hulajnogom dzieci ani razu nie narzekały na ból nóg czy znudzenie. Zwiedzanie Vaduz odhaczyliśmy po trzech godzinach.

  Obok rodziny królewskiej śmignęliśmy niepostrzeżenie na jednej nodze.

Ulice Vaduz naszpikowane są różnego rodzaju sztuką. Myślałam, że dzieci przejdą obok niej obojętnie a jednak nie 🙂

Do Vaduz oczywiście dzieci ciągnął zapach czekolady.

Tuż obok Sevelen znajduje się miejscowość Buchs. Miasto jest głównym centrum handlowym we wschodniej Szwajcarii a zawdzięcza to bezpośredniemu położeniu przygranicznemu. W okolicy znajduje się dużo magazynów. Miasto dzięki kolei przeżyło boom gospodarczy. Buchs zostało okrzyknięte ” Miastem energii” za szczególne osiągnięcia w dziedzinie energetyki.

W średniowieczu miasto było częścią gminy Werdenberg. W Muzeum Schlangenhaus można podziwiać dawne zwyczaje ludności zamieszkującej te tereny. Ludność Werdenbergu zarabiała sprzedając bogate we wzory hafty. Z czasem jednak hafciarstwo podupadło i ludność znacznie zubożała. Schlangenhaus, którego kamienny narożnik był częścią muru miejskiego, zaprasza do odkrywania jego historii. Koniecznie trzeba odwiedzić wystawę, która opowiada o życiu Werdenberga z wieloma ścieżkami dźwiękowymi i żywymi szczegółami. Zamek Werdenberg można zwiedzać z wyjątkiem poniedziałków. O zamku więcej można poczytać tutaj : http://www.schloss-werdenberg.ch  . Na wycieczkę pojechaliśmy pociągiem. Bilety można kupić on-line przez aplikację SBB Mobile lub przez stronę przewoźnika .Niestety u mnie coś nie zadziałało i przyszło nam zmierzyć się z maszyną biletową 🙂 Pociąg przyjechał zgodnie z planem, co do minuty, o 15:07 – szok 🙂 odjechał też zgodnie z planem i do naszej stacji dotarł również na czas.

Miasteczko przeurocze. Wąskie uliczki, oryginalne drewniane konstrukcje domów, winnice i ten dawny duch sprawiał wrażenie jak byśmy przenieśli się w czasie. Niesamowity klimat. W tych dawnych zabudowaniach nadal mieszkają ludzie co jeszcze bardziej ciekawi.

Kolejnego dnia ruszyliśmy w góry i znów przydały się nam hulajnogi. I o ile pod górę było ciut ciężko o tyle zjazd był rewelacyjnie szybki.

Po południu zmierzyliśmy się z jeszcze jedną górą. Weszliśmy na Burggutenberg. Zaczęło się chmurzyć i popadał drobny śnieżek, ale krótki spacer przed nocą dla dzieci akurat jest idealny.

A tuż przed nocą wpadliśmy jeszcze na chwilkę do Księcia Liechtensteinu, ale nie było go w domu 🙂

W drodze do Polski widok zaśnieżonych szczytów gór oczywiście nas mocno ucieszył. Taki widok zawsze potęguje szczęście w moim sercu. Nie było innej możliwości jak tylko zboczyć trochę z drogi i udać się na termy w dolinie Ötztal.


Tym sposobem dotarliśmy do term w Austrii. Miejscem, które warto odwiedzić jest Aqua Dome. Zawsze z przyjemnością tu wracamy odmoczyć stare kości 🙂 i nasycić oczy przepięknym widokiem na góry. Ymmmmm … błogi spokój.

Wracając do Polski nasyciliśmy oczy widokami zaśnieżonych szczytów gór na tyle, że wystarczy to nam na cały kolejny rok. Teraz ze spokojem możemy wyczekiwać wiosny 🙂

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s