Przygotowane do sezonu narty, samochód po przeglądzie, zakatarzone, ale jednak zdrowe i również po przeglądzie ( u pediatry) dzieci, psiak zagospodarowany i oddany w dobre ręce, początek ferii zimowych … to wszystko „zadziane” o jednym czasie nie mogło przynieść innego rezultatu jak tylko przyczynić się do spakowania ciepłych rzeczy i wyruszenia na zimowy podbój włoskich Alp.
Zdaje się, że powinnam pisać to w każdym poście … dzieci mamy przekochane. Takie długie trasy pokonują prawie z uśmiechem na ustach. Nie ma żadnego problemu z wczesnym wstawaniem i godzinami spędzonymi w aucie.
Ferie w Alpach rozpoczęły się bajeczną pogodą, niewielkim mrozem i ciekawością sięgającą zenitu. Zawsze nasze narciarskie przygody odbywały się na stokach austriackiego Sölden. Do Andalo zachęciła nas polska szkółka narciarska Dolomity Tour . Dzieciaczki do poszczególnych grup dobierane są pod kątem umiejętności. Jeśli instruktor zauważa, że dziecko nudzi się , dokonywana jest zmiana na grupę o wyższym stopniu zaawansowania. Myślałam, że nasze dzieci raczej nie będą z takiego rozwiązania zadowolone. Na szczęście byłam w błędzie. Po pierwszym dniu nie chciały odpinać nart. Zajęcia codziennie przez cały tydzień rozpoczynały się wcześnie rano. W trakcie, podczas przerwy, każdy maluch mógł kupić w restauracji na stoku gorącą czekoladę lub inny rarytas na miarę zasobności swojego portfelika. O 13:30 zajęcia kończyły się a rodzice mogli przejąć swoje pociechy, które koniecznie chciały zrobić jeszcze kilka zjazdów by zaprezentować się rodzicom.
Nocowaliśmy w apartamentach Al Moro . Przestronne pokoje dostosowały się idealnie do naszych potrzeb. Jedyne na co zwrócę uwagę jadąc w te strony ponownie zimą to to, że Włosi nie posiadają tu kołder. Przed zimnem nocą chronić mają jedynie koce zawinięte w prześcieradło. Ja jednak należę do grupy zmarzlaków, więc kołdra zimą jest mi do życia absolutnie potrzebna 🙂
Jedzenia włoskiego zachwalać nie trzeba. Każda pasta smakuje tu wyśmienicie, a każda pizza sprawia, że na jednym kawałku się nie kończy … o kawie nawet nie wspominam.
Samo Andalo położone jest dość wysoko. Dojazd na szczyt nie należał dla mnie do przyjemności. Włosi gnają niesamowicie po górzystych serpentynach. Miasteczko natomiast jest spokojne. Wypełnione cafejkami i restauracyjkami. Jedyne czego nie mogę zrozumieć to sjesta w środku zimy. Jakoś latem temat ten nie wzbudza we mnie emocji, zimą jednak dziwi bardzo. W „naszej” porze obiadowej niestety nie kupi się w restauracji absolutnie nic. Chyba, że ma się wyjątkowe szczęście. Ponowne otwarcie lokali następuje dopiero ok 16:00.
Na stoku spotkaliśmy przebranych w stare, stylizowane stroje ludzi. Zjeżdżali z góry parami zaznaczając każdy skręt charakterystycznym telemarkiem. Widać było, że czerpali z tych zjazdów niesamowitą przyjemność. Miło było na nich patrzeć. Każdy ich ruch był wprost precyzyjny. Zazdroszczę precyzji i jednocześnie luzu w tym wieku 🙂
Kolejki około godziny 13:00 do gondolek były jak widać strasznie dłuuuuugie 🙂
Pogoda zepsuła się nam pod koniec tygodnia. Niebo zachmurzyło się a góry przykryła mgła. To wszystko sprawiło, że zapragnęliśmy porozglądać się po okolicy. Najbliżej nas był Trydent. Spędziliśmy w nim cały dzień. Odwiedziliśmy romańską Katedrę San Vigilio, przespacerowaliśmy się przez plac Piazza del Duomo, na którego środku znajduje się pięknie rzeźbiona fontanna Neptuna. W jednej z kawiarenek zjedliśmy przepyszne bułeczki z dojrzewającą szynką a na koniec zwiedziliśmy komnaty zamku Castello del Buonconsiglio, dawną siedzibę biskupów.
Kolejnego dnia wróciliśmy do Polski a mgła odprowadziła nas do samej granicy z Austrią. Reszta Europy wydawała się być nietknięta przez mokrą aurę. Na koniec wyjazdu usłyszeliśmy ” mamo … dlaczego musimy już wracać, chcieliśmy jeszcze pojeździć na nartach”. To właśnie utwierdza w przekonaniu, że warto podróżować z dziećmi 🙂 i warto z nimi poznawać nowe miejsca. Kto wie… może na starość to one będą mnie zabierać na swoje wycieczki a ja tylko cichutko z tylnego siedzenia samochodu będę rozkoszowała się widokami za szybą 🙂
Jedna myśl w temacie “Włochy, Andalo styczeń 2017”