Tydzień na hiszpańskiej Mallorce to nasze najlepsze jak dotąd wakacje.
Przylecieliśmy wcześnie rano i już po śniadaniu korzystaliśmy z bogatej ofery hotelu. Mieszkaliśmy w Cala Mesquida Resort & SPA. Hotel podzielony był na trzy części. Wybraliśmy część oddaloną o około 300 metrów od morza, ale za to z prywatnym basenem. Rewelacyjne miejsce. Co prawda od lotniska oddalone o godzinę jazdy samochodm, jednak długa, szeroka i piaszczysta plaża warta była tego by pokonać trasę z dziećmi.
Prócz basenów w hotelu były trampoliny dla dzieci, mini golf, boisko do koszykówki, mini ranczo, gdzie korzystaliśmy z jazdy w siodle. Hitem okazały się lody z automatu. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak. Maszynę do produkcji lodów każdy obsługiwał sam. Dzieci przygotowywały więc lody w wersji BIG i oczywiście gdy pierwsza porcja lodów się kończyła, stały już przy maszynie.
Pojechaliśmy do Alcudii. Plaża o złotym piasku, owoce morza w marinie i oczywiście urocze uliczki z pięknymi zabytkami.
Tuż przed naszym hotelem rozciągnięto długą ścieżkę edukacyjną na wydmach. Spacer po takim drewnianym moście urozmaicał piesze wędrówki wzdłuż plaży.
Valldemossa. W klasztorze kartuzów zwiedziliśmy starą aptekę i ekspozycję poświęconą Chopinowi. W jednym z ogrodów klasztornych znajdowała się fontanna, gdzie Tymon zatopił pieniążek. Zdaje się, że jest to znak, że jeszcze tu wrócimy.
Soller.
Smocze jaskinie w Porto Cristo naprawdę warto zobaczyć. Pod ziemią odbywają się projekcje filmów o Juliuszu Verne. Dzieci z dużym zainteresowaniem oglądały wyświetlane na skałach filmy. Niby pomysł bardzo prosty a jednak nigdzie czegoś podobnego nie widzieliśmy. Spacer jaskinią nie był długi, ale co kilkadziesiąt metrów na zwiedzających czekała jakaś atrakcja. Na koniec na tafli podziemnego jeziora oglądaliśmy przedstawienie z parą kochanków na łodzi. W tle słychać było muzykę, a całość uzupełniały kolorowe refleksy projektowane na ścianę.
Na przedmieściach Palma de Mallorca znajduje się Marineland, w którym można podziwiać papugi i delfiny. To właśnie one były największą atrakcją tego miejsca. Prócz tradycyjnych zwierząt żyjących w wodzie dzieci mogły zobaczyć pingwiny, foki i płaszczki. Najciekawszym okazały się pomieszczenia z wielobarwnymi papużkami. Ścieżka dla zwiedzających prowadziła dokładnie przez środek. Papugi nie były niczym skrępowane i często siadały na ramionach ludzi lub podlatywały bardzo blisko. Tak blisko, że można było je dotknąć.