Rozpoczęły się zimowe ferie. Na szlaku spełnienia marzeń z dzieciństwa stanęła nam wizyta w Rovaniemi, stolicy Laponii i jednocześnie największym mieście w północnej Finlandii, zlokalizowanym zaledwie kilka kilometrów na południe od północnego koła podbiegunowego. Cel wyprawy owiany był wielką tajemnicą. Dzieci niczego się nie spodziewały. Po długim locie (w tym dwóch przesiadkach) nareszcie wylądowaliśmy w Oulu. Przywitał nas piękny, bielusieńki śnieg błogo spadający z nieba maleńkimi płatkami. Zamieniliśmy samolot na samochód i udaliśmy się w kierunku Rovaniemi.
Majestatyczne wejście do śnieżnego zamku pomogło otworzyć zaspane dziecięce oczy, które zamknęły się w ciepłym wnętrzu auta. Wielkie kostki lodu rozrzucone jakby od niechcenia, przyprószone śniegiem intrygowały i zachęcały do przekroczenia wrót Lumi Linna. Mimo, że było zaledwie -3 stopnie Celsjusza, mroźny urok prawdziwej, surowej zimy czuliśmy wszyscy.
Wejście do samego zamku wyglądało wprost bajecznie.
a we wnętrzu, nie wiadomo było co oglądać najpierw. Wszystko wabiło wzrok. Najdrobniejsze szczegóły wyrzeźbione w śniegu i lodzie – zaskakiwały. Ukryto nawet kable w śniegu.
W poszczególnych komnatach była kapliczka, restauracja, w której można było zjeść gorący posiłek, pokój , który można było wynająć na noc jak również zjeżdżalnia dla dzieci, którą oczywiście natychmiast zagospodarowali mali turyści.
Przed zamkiem zadbano, aby dzieci nie marzły. Zjeżdżalnia na pontonach nie została niezauważona.
Po lodowych przyjemnościach w Kemi dojechaliśmy do Rovaniemi. Podczas pobytu gościł nas Scandic Hotel, który mieści się przy jednej z głównych ulic Rovaniemi. Scandic to bardzo znana sieć hoteli o charakterystycznym skandynawskim wystroju pokojów. Przy częstych pobytach warto wyrobić sobie kartę lojalnościową, która po zebraniu odpowiedniej ilości punktów uprawnia do bezpłatnych pobytów w hotelu.
Przyszedł wreszcie czas na odwiedziny w Santa Claus Village. Wioska św.Mikołaja położona jest w magicznym miejscu, dokładnie na kole podbiegunowym. Gdy dojechaliśmy na miejsce a dzieci zobaczyły mapę wioski, szczęście i zaskoczenie wymalowały uśmiech na ich buziach. My sami cieszyliśmy się jak małe dzieci. Wielkie przeżycie.
W drodze do św. Mikołaja, po przejściu przez pierwsze drzwi przechodzi się przez koło podbiegunowe, co symbolizuje napis. Dalej w gablotach i na ścianach opowiedziana jest historia świętego. Naprawdę magia bije tu z każdego kąta. W tle rozbrzmiewa nastrojowa świąteczna muzyka. Na końcu trafiliśmy do poczekalni, ale szczęście nam dopisało bo przed nami była tylko jedna rodzina.
Czarujące spotkanie. Ciepły głos św. Mikołaja był dokładnie taki jak wyobrażałam sobie jako dziecko. Niesamowite wrażenia! Jeśli Was tam jeszcze nie było to jest to miejsce, które warto zobaczyć!
Na mikołajowej poczcie mieliśmy czas na wysłanie pocztówek. Elfy pracujące na niej dbały o to, żeby każdy mógł nabyć drobiazg z tej części Świata.
Po odwiedzinach u świętego, w wiosce czekało na nas dużo atrakcji. Odbyliśmy przejażdżkę skuterem śnieżnym, zaprzęgiem reniferów i psów Husky. Niesamowita przygoda, choć jazda w zaprzęgu reniferów była baaaardzo powolna i śmiało można było uciąć sobie kilkunastominutową drzemkę, za to Husky – rewelacja!
Zaprzęg reniferów św. Mikołaja znajduje się tuż za wioską.
Przejazd zaprzęgiem psów Husky jest naprawdę miłą atrakcją. Można podziwiać siłę i zorganizowanie psów połączone z surowym zimnym krajobrazem. Gorąco wszystkim polecam! Po skończonej wyprawie mogliśmy ogrzać się w chacie wypełnionej skórami zwierząt.
Bez wątpienia był to rewelacyjny czas. Cały dzień spędziliśmy na zewnątrz. Mrozoodporna i nieprzemakalna odzież a także buty do -20 stopniowego mrozu sprawdziły się doskonale. Następnego dnia postawiliśmy na lekcję muzealną.
Odwiedziliśmy Arktikum , które prócz możliwości oglądania klasycznych zbiorów dotyczących życia miejscowej ludności dawało dzieciom możliwość bycia blisko zjawisk fizycznych jakich doświadcza fin. Dzieciaki mogły zobaczyć jak powstaje między innymi zorza polarna. Leżąc na kanapie i patrząc w niebo oglądnęliśmy legendę o lisie, który uderzał ogonem o śnieg tworząc zorzę polarną.
Po południu skorzystaliśmy ze stoku narciarskiego mieszczącego się na przedmieściach Rovaniemi.
A na wieczór zaplanowaliśmy prawdziwą ucztę dla podniebienia. Do Nili
– najlepszej tradycyjnej, lapońskiej restauracji ustawiają się długie kolejki. Wejść na kolację wprost z ulicy jest niemożliwe. Uratowała nas wcześniejsza rezerwacja miejsc. Dzięki temu mogliśmy raczyć się daniami z renifera, łososia i niesamowitymi gołąbkami zawijanymi z kurkami, serem i czerwonymi warzywami. Niebiański smak!
Ostatni dzień naszego drugiego już spotkania z Finlandią spędziliśmy w Rauna ZOO oddalonym od Rovaniemi ok 80 kilometrów. Było to pierwsze ZOO, w którym zimą dzieci podróżują sankami. Specjalnie przygotowane ścieżki wznosiły się co pewien czas tworząc pagórki, z których dzieci śmiało mogły zjeżdżać na wypożyczonych w cenie biletu sankach. Na terenie ZOO zbudowane zostało iglo, w którym urządzono małą kawiarenkę.
Zadowoleni wróciliśmy do Rovaniemi a stamtąd ruszyliśmy w podróż powrotną do kraju.
Przydatne informacje
- Przy planowaniu wyjazdu zimowego do Rovaniemi warto zakupić ciepłe, nieprzemakalne ubranie i buty na wypadek dużego mrozu. W sklepach różnych marek dostępna jest odzież dziecięca do -30 stopni Celsjusza.
- Wyjazd do wioski św. Mikołaja najlepiej zaplanować na ranek, popołudniami kolejka do spotkania ze świętym jest dłuższa.
- Wg mnie czas jaki powinniśmy przeznaczyć na wizytę we wiosce to maksymalnie jeden dzień.
- Na stronie www.santaclausvillage.info znajdują się informacje o wiosce jak również obraz na żywo z kamer.
- Przed wejściem do św. Mikołaja można wykupić film z rozmowy wraz z trzema zdjęciami – warto z tego skorzystać, będzie to dla Was miła pamiątka.
- Z Polski do Rovaniemi można dotrzeć bezpośrednim lotem z Warszawy za pośrednictwem linii Finnair.
- Lotnisko mieści się zaledwie dwa kilometry od Santa Claus Village.
- Najwięcej informacji dotyczącej o regionie można przeczytać na stronie : http://www.visitrovaniemi.fi